Znani o sobie

„Rower daje mi czas dla siebie, wolność”

 KATARZYNA SOLUS-MIŚKOWICZ

„Rower

daje mi czas dla siebie, wolność”

 

Jak wrócić do formy po kontuzji, które tatrzańskie trasy rowerowe wybrać i jak wygląda trening zawodowego kolarza zimą? Między innymi o tym opowiada jedna z najlepszych polskich kolarek.

 

ZDJĘCIA Karolina Krasińska

 

IZA TROJA NOWSKA : Pochodzi Pani z Bukowiny Tatrzańskiej. Czy to właśnie tam uczyła się Pani jeździć na rowerze? 


KATARZY NA SOLUS -MIŚKOWICZ : Tak, to właśnie tutaj wszystkiego się nauczyłam.


I.T.: Z jednej strony utalentowana kolarka, a z drugiej żona i mama 4-letniego Ksawerego. Jak udaje się Pani łączyć życie zawodowe z prywatnym?

Tak naprawdę nie jest to łatwe, ponieważ rodzina jest dla mnie najważniejsza i w każdym moim działaniu staram się, aby właśnie tak pozostało. Stąd duże zmiany od tego roku?


I.T.: No właśnie - w tym roku występuje Pani z własnym zespołem, sponsoruje Panią mąż i wspierają zaprzyjaźnione firmy. Jakie są Pani plany, zwłaszcza startowe, na ten rok?

Plany są bardzo ambitne, ponieważ chcę walczyć o kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie, które są już w przyszłym roku. Chciałam skupić się tylko na sobie i zobaczyć, czy uda mi się być na wysokim poziomie, tak planując sezon i wyjazdy, aby nie cierpiała na tym moja rodzina.


I.T.: A przy tym rok 2019 zaczął się kontuzją kolana i operacją?

Tak, to prawda. Rok 2019 rozpoczął się u mnie od kontuzji. Dość poważnej, ponieważ nie będę się mogła ścigać aż pół roku.

 

 

EWA SZUL -SKJOELDKRONA: Ale to nie pierwsza Pani poważna kontuzja. W 2016 r. podczas rekonesansu trasy olimpijskiej uległa Pani wypadkowi. W jaki sposób po takim wydarzeniu sportowiec może wrócić do pełnej sprawności psychicznej i fizycznej?

Akurat z powrotem do sprawności fizycznej na szczęście nie miałam problemu, gdyż było to tylko złamanie obojczyka. Z psychiką jest gorzej i teraz, z perspektywy czasu, żałuję, że nie szukałam pomocy, aby się z tym uporać. Bardzo długo to wszystko we mnie tkwiło i rzutowało nie tylko na sport, ale i na życie. Z pomocy psychologa powinien korzystać każdy sportowiec. Ja rozpoczęłam dopiero pod koniec zeszłego roku taką współpracę.

 

E.S.S.: A jak jest z powrotem do treningów po kontuzji?

Na szczęście w przypadku tegorocznej kontuzji kolarstwo jest wskazane podczas rehabilitacji, więc już od dłuższego czasu trenuję na rowerze szosowym, pracując nad wytrzymałością i bazą.

 

I.T.: Jak wyglądają Pani treningi? Co kolarz robi zimą?

Gdy się nie ścigamy, więcej trenujemy, do tego skupiamy się na treningach ogólnorozwojowych i wzmacniających te mięśnie, które podczas jazdy na rowerze nie pracują. Zima to głównie siłownia, dla mnie również skitury, biegówki, marszobiegi czy treningi funkcjonalne.

 

E.S.S.: A jak już pogoda dopisuje, to na których tatrzańskich trasach warto potrenować?

Nasze Tatry nie są otwarte dla rowerzystów, nie ma przygotowanych tras. Mamy dosłownie parę szlaków, na których jest dozwolona jazda na rowerze. Często wybieram się natomiast na Słowację. Od zawsze śmigam też w podhalańskich lasach. 

Fajnie, że na Butorowym Wierchu w Kościelisku trasy są utrzymywane za zgodą właścicieli gruntów. To jest najlepsze miejsce na Podhalu do „zjeżdżania” na rowerze.


I.T.: Czyli Tatry nie są dobrym miejscem dla rowerzystów-amatorów?

Nie mamy odpowiedniej infrastruktury do jazdy na rowerze w Tatrach. Za to Szlak Wokół Tatr jest absolutnym hitem. Przepiękne szosy, tereny do jazdy, zwłaszcza z rodziną. Miasto Nowy Targ niesamowicie prężnie się rozwija pod kątem infrastruktury sportowej.


I.T.: Czy Pani też zdarza się jeździć dla przyjemności?

Po tylu latach, gdyby rower nie sprawiał mi przyjemności, już dawno bym się nie ścigała. (śmiech) Uwielbiam jeździć na rowerze. Czy to na szosie, w terenie, czy na trasach enduro. Rower daje mi czas dla siebie, wolność, poza tym jestem uzależniona od adrenaliny i ruchu.


E.S.S.: Kilkanaście lat temu rowery górskie biły rekordy sprzedaży w Polsce, choć większość kolarzy-amatorów nigdy nie zabierała ich w góry. Na czym polega uniwersalność tego sprzętu?

Jest to łatwy i przyjemny środek transportu, który skutecznie może w ciepłe piękne dni zastąpić samochód. Przy dzisiejszym trybie życia jest to najlepszy sposób na wyrwanie się z miasta i aktywne spędzenie czasu z rodziną. Tym bardziej, że ciągle powstaje odpowiednia infrastruktura. Nigdy w Polsce nie było takich możliwości jak dzisiaj, aby móc wykorzystać sprzęt zgodnie z jego przeznaczeniem. Fenomenalne rowery szosowe, górskie, enduro. A w Polsce ciągle przybywa tras i  bikeparków.


E.S.S.: Wracając do Pani kariery zawodowej - jakie są Pani największe sukcesy?

Jestem wielokrotną medalistką Mistrzostw Polski w olimpijskiej odmianie cross-country. Zwykle to było drugie miejsce za Mają Włoszczowską. Jestem również mistrzynią Polski w drużynie, sprincie, maratonie, akademicką mistrzynią świata w kolarstwie górskim i srebrną w kolarstwie szosowym. Na świecie w kategorii seniorskiej najważniejsze dla mnie jest 6 miejsce na Mistrzostwach Europy w 2017. 


E.S.S.: Które zawody wspomina Pani najlepiej, a które najgorzej?

Najlepiej wspominam wyścig Pucharu Świata w La Bresse we Francji w 2016 r. I nie chodzi tutaj o wynik sportowy, ale o to, jak bardzo potrafiłam zmusić się do wysiłku i rywalizować z najlepszymi na świecie. Z powodu „kapcia” skończyłam wyścig dalej, ale czasy, jakie kręciłam na rundach, to było top 10. Najgorzej? Chyba na szczęście nie mam takiego wyścigu, który bym bardzo źle wspominała.


E.S.S: Dziękujemy za rozmowę!

Dodaj komentarz

Komentarze