Inspiracje

PASJA CZYTANIA (i pisania)

PASJA CZYTANIA

(i pisania)

 

Z Mariolą Sternahl - tłumaczką literatury i pasjonatką książek - rozmawiamy o czytaniu, przekładach i własnej twórczości.

 

EWA SZUL-SKJOELDKRONA:

Jest Pani autorką bloga o dobrej literaturze. Co dla Pani kryje się pod tym sformułowaniem? Dobra literatura, czyli jaka?

MARIOLA STERNAHL:

Odkąd sięgam pamięcią, literatura fascynowała mnie różnorodnością gatunków, autorów i stylów literackich. Nie użyłabym jednak sformu - łowania „blog o dobrej literaturze”. Dobra literatura, czyli jaka? Dla każdego z nas inna, prawda? Dlatego w opisie mojego bloga celowo użyłam słów „miejsce dla miłośników czytania”. Ja nie oceniam, po prostu dzielę się książkami, które prze - czytałam i tymi ich fragmentami, które uznałam za szczególnie cenne. A co ja uważam za dobrą literaturę? Cóż, dobra książka powinna pełnić kilka funkcji: rozrywkową, edukacyjną a nierzadko i psychoterapeutyczną. Powinna mieć też wyraziste postaci i opisywać intrygującą fabułę. Dobra książka to też taka, która ma w sobie otwartość na inność, wrażliwość, mądrość i doświadczenie życiowe pisarza. Analizuje i diagnozuje problemy, podsuwa rozwiązania, wysyła sygnały ostrzegawcze i daje do myślenia.

 

W ostatnich latach dużo mówi się o spadku czytelnictwa wśród Polaków. Dlaczego Pani zdaniem książki i czytanie przegrywają z filmami, serialami czy telewizją?

Uważam, że proroctwa o upadku czytelnictwa są mocno przesadzone. Jako społeczeństwo moglibyśmy czytać więcej, ale czy chodzi tylko o statystyki? Zresztą, te ostatnie pokazują, że trend spadkowy się odwraca. Literatura ma ogromną siłę oddziaływania, a inne sztuki nie są jej w stanie zastąpić choćby dlatego, że czytanie jest treningiem dla wyobraźni. Filmy czy seriale to inna forma ekspresji, trudno porównywać je z książkami. Co ciekawe, z badań wynika, że młodzież czyta dużo więcej aniżeli kilka lat temu. Są „przyklejeni” do swojego smartfona, który stanowi ich małe okienko na świat. Czytają, analizują i poszukują nowych informacji. To nastraja mnie optymistycznie.

 

Proszę wymienić kilka ulubionych książek i zdradzić, dlaczego to właśnie te pozycje tak bardzo zapadły Pani w pamięć.

Na pewno Siedmiopiętrowa góra Thomasa Mertona. Polecam ją wszystkim - wierzącym i niewierzącym, poszukującym wiary, spokoju i miłości. Przygotowując jej opracowanie na bloga, miałam problem z doborem cytatów, tak wiele było w niej mądrości. Od lat to jedna z moich ulubionych pozycji. Wiedziałam, że musi się znaleźć na blogu. Druga to Obserwator Charlotte Link, jednej z moich ulubionych autorek. Każdą jej książkę czyta się z zapartym tchem. Niespodziewane zwroty akcji, dobrze prowadzona, wartka fabuła i zaskakujące zakończenia to jej znak rozpoznawczy.

 

Zawodowo zajmuje się Pani tłumaczeniem literatury. Co najbardziej lubi Pani w pracy tłumacza?

Od 25 lat zajmuję się tłumaczeniem z języka niemieckiego, z czego przekładem literackim od 8 lat. To wtedy, w 2010 r., rozpoczęłam realizację pewnego bardzo interesującego projektu we współpracy z pisarzem Dietmarem Martinem Apelem. W maju ukazała się pierwsza książka z tego cyklu na rynku polskim. W pracy tłumacza najbardziej lubię zgrywanie wszystkich akordów - dochodzenie do sedna zamysłu autora i dokładne oddanie tego, co autor miał na myśli.

 

Jaki jest klucz doboru książek, które Pani tłumaczy? Czy to sugestie wydawnictw, czy też sama Pani selekcjonuje tytuły, które później Pani przekłada?

Na razie podjęłam się tłumaczenia cyklu literackiego, który porusza problemy egzystencjonalne i społeczne, osadzając je w określonej czasoprzestrzeni. To wielowątkowa powieść historyczna, rozgrywająca się w wielu miejscach Europy, w tym w okupowanej Warszawie. Praca nad przekładem wciągnęła mnie na tyle, że stała się niemalże narkotykiem.

 

Na ile tekst przetłumaczony jest jeszcze tekstem pisarza, a na ile nosi ślady stylu tłumacza?

Tłumacz może odejść od oryginału i odnieść się do kultury języka docelowego, ale to chodzenie po cienkim lodzie. Może się bowiem pojawić pytanie: gdzie kończy się przekład, a zaczyna interpretacja? Tłumacz nie może zapomnieć, że książka nie jest jego własnością, a jego zadanie to wierne oddanie treści w innym języku. Oczywiście w razie wątpliwości tłumacz jest zdany na swoją wiedzę i zasoby - musi przyjąć rolę arbitra i wybrać jedną możliwość. Czasami konieczne jest wyjaśnienie jakiejś kwestii w przypisie - tak było w przypadku tłumaczonej przeze mnie powieści.

 

Dobry tłumacz musi sprawnie poruszać się po kilku językach, dostrzegać niuanse i czasem umieć czytać między wierszami. Co sprawia Pani największą trudność podczas tłumaczenia?

Trudność, o którą Pani pyta, to dla mnie drążenie wątków historycznych. Łapię się na tym, że godzinami analizuję, angażując się coraz bardziej w tematykę, która w danym momencie jest przedmiotem fabuły. Bardzo emocjonalnie przeżywam każdą książkę, własną czy tłumaczoną.

 

Czy jest książka przetłumaczona przez kogoś innego, którą chciałaby Pani przetłumaczyć jeszcze raz?

Oczywiście! To klasyk literatury światowej, który doczekał się wielu świetnych przekładów: Faust Goethego. Jednak temu życiowemu wyzwaniu zamierzam poświęcić się dopiero na starość.

 

Wiem, że pisze Pani swoje teksty, choć na razie tylko do szuflady. Co musi się wydarzyć, żeby zechciała je Pani wydać?

Ponieważ w maju ukazała się przetłumaczona przeze mnie książka Sonderfuehrer w Warszawie, to teraz nadszedł czas na pracę nad moimi tekstami. Mam już jedną napisaną, a w głowie pomysły na dwie kolejne części cyklu. Myślę też o psychothrillerze - mam już gotowy tytuł i dokładnie, krok po kroku, przemyślaną fabułę.

 

Gdzie znajduje Pani inspiracje do swoich własnych tekstów?

Życie. Życie jest moją największą inspiracją, z której czerpię bez końca. Mam czasami wrażenie, że im więcej tworzę, tym z większą mocą to „źródełko bije”. To cudowne uczucie. To pasja, dla której żyję. Jednak aby moje źródełko nie wyschło, potrzebuję serca i życzliwości moich czytelników. To oni są dla mnie motorem działań, zachęcają mnie do odkrywania mojej prawdy. Dlatego zapamiętajcie to zdanie, które jest kluczem do mojej pierwszej książki: dziękuję za to, że jesteście.

 

Dziękuję za rozmowę

 

www.emeste.eu -  ms@emeste.eu

Dodaj komentarz

Komentarze